Dowodzimy naruszenia patentu w procesie
Zgłębiając tajniki procesowe w procesie o naruszenie patentu należy w pierwszej kolejności zdefiniować co daje patent i jaki jest zakres ochrony, jaką daje uprawnionemu.
Uzyskanie patentu na wynalazek daje jego właścicielowi „nieograniczone” (z pewnymi wyjątkami) prawo korzystania z wynalazku dotyczącego wytworu, sposobu jego wytworzenia lub zastosowania danego wytworu (3 kategorie patentów). W przypadku wytworu, chronimy opisany w zastrzeżeniach patentowych produkt o zdefiniowanych cechach, niezależnie od sposobu jego wytworzenia. Natomiast patent na sposób ogranicza się z kolei zawsze tylko do konkretnego sposobu wytworzenia, który został opisany krok po kroku w opisie patentowym.
Patent na produkt daje jego właścicielowi prawo zakazywania innym osobom wytwarzania, używania, oferowania, wprowadzania do obrotu lub importowania dla tych celów produktu będącego przedmiotem wynalazku. Co ważne – patent na sposób zapewnia nieco inną ochronę – daje bowiem wyłącznie prawo zakazania innym osobom stosowania sposobu będącego przedmiotem wynalazku.
Generalne zasady dowodzenia w procesie
Powyższe rozróżnienie jest istotne, bowiem przepisy wprowadzają inne obowiązki dla powoda dochodzącego naruszenia jego patentu w odniesieniu do danej kategorii patentu.
W przypadku patentu dotyczącego ochrony produktu obowiązuje generalna zasada, zgodnie z którą obowiązek przedstawienia dowodów potwierdzających, że doszło do naruszenia patentu obciąża tylko powoda, a zatem tę stronę która wszczęła proces o naruszenie. Co więcej, przepisy wprowadzają bardzo ostre zasady dla postępowań, w których po dwóch stronach występują przedsiębiorcy – bowiem powód musi przedstawić wszystkie twierdzenia i dowody, na których opiera swoje przekonania o naruszeniu już w pozwie. Pozwany powinien z kolei przedstawić wszystkie argumenty i dowody mające służyć przekonaniu sądu, że pozew jest bezpodstawny w odpowiedzi na otrzymany pozew. Późniejsze składanie dowodów przez którąkolwiek ze stron jest dopuszczalne tylko w ściśle określonych przypadkach i uzależnione od zgody sądu.
Przepisy ustawy Prawo własności przemysłowej wprowadzają bardzo istotne odstępstwa od opisanych wyżej zasad dowodzenia naruszenia w przypadku patentów chroniących nie produkt jako taki, a sposób jego wytwarzania. Ustawodawca wprowadził bowiem domniemanie prawne wzmacniające sytuację właściciela patentu. Dotyczy to sposobu wykazywania, że dany produkt został wytworzony opatentowanym sposobem. I tak, w przypadku nowego wytworu, który może być wytworzony opatentowanym sposobem, domniemywa się, że został on wytworzony tym właśnie sposobem.
Jak widać, w przepisach prawa wprowadzono bardzo istotne odstępstwo od generalnych zasad dowodzenia obciążających, co do zasady, powoda. Wyjątkowo, w takim przypadku to przedsiębiorca, którego produkt został zakwestionowany musi dowieść, że swój produkt wytwarza innym sposobem produkcji niż ten, którego cechy opisał właściciel patentu. Bierność atakowanego przedsiębiorcy w tej wyjątkowej sytuacji może działać na jego niekorzyść, stad też tak istotne jest uświadomienie sobie, z jaką sytuacją w danym w procesie się spotykamy.
Podstawowe zasady – czyli co trzeba wykazać w procesie
Przechodząc do klasycznych zasad dowodzenia, należy przede wszystkim pamiętać, że powód musi w pozwie wykazać (składając dokument patentowy lub jego poświadczoną kopię) istnienie swojego prawa, jak też, że prawo to pozostaje w mocy (patent opłacony na dany okres). Ważne – sąd orzeka zgodnie ze stanem prawnym z dnia wydawania wyroku, a zatem patent musi pozostawać w mocy również w tym konkretnym dniu, co z reguły ma miejsce dwa lub więcej lat po złożeniu pozwu.
Dalej, powód musi wykazać – za pomocą materiałów rzeczowych – że pozwany faktycznie sprzedaje lub przynajmniej oferuje (a w niektórych przypadkach tylko wytwarza) produkt, który – w jego opinii – narusza jego patent. Powód musi zatem złożyć do akt sprawy dowody w postaci produktów naruszyciela, faktury sprzedażowej, wydruków ofert (z datami!), opisów linii technologicznych itp., po to, żeby sąd mógł zobaczyć, zbadać, ocenić, czy faktycznie pozwany korzysta z wynalazku w którejkolwiek z postaci opisanej w art. 66 ustawy pwp, a zatem – czy doszło do zrealizowania opatentowanego rozwiązania.
Udowodnienie, czy w konkretnej sprawie doszło do naruszenia patentu wymaga sprawnego wykorzystania środków dowodowych. To tak naprawdę klucz sukcesu w sprawie i warsztat sprawnego pełnomocnika procesowego. Mimo teoretycznie jasnych i klarownych zasad, wygrana w procesie to tak naprawdę trudna sztuka i duże wyzwanie. Należy pamiętać, że sąd nie jest od tego, żeby wyręczać strony. Sąd pełni w sprawie rolę bezstronnego arbitra, który oceni tylko to, co zostało mu przez strony dostarczone.
Idąc do konkretów…
Wykazanie naruszenia patentu wymaga spełnienia szeregu okoliczności. Sąd w pierwszej kolejności weryfikuje, czy powód faktycznie legitymuje się patentem oraz czy pozostaje on w mocy (czy został opłacony). Sąd musi też być w posiadaniu dowodów na to, czy pozwany prowadzi zarzucaną mu działalność. Dopiero po zweryfikowaniu tych dwóch przesłanek sąd przystępuje do badania, czy zarzucana pozwanemu działalność stanowi realizację rozwiązania chronionego patentem.
Ten etap postępowania dowodowego trwa najdłużej. Wiąże się on z koniecznością poniesienia przez powoda, a czasami także przez pozwanego (przy odwróceniu ciężaru dowodu, o którym była mowa w 1 cz. artykułu) dużych wysiłków intelektualnych oraz kosztów związanych z zaangażowania w sprawę biegłych, instytutów naukowo-badawczych lub uznanych autorytetów wspierających strony „prywatnymi” opiniami.
Można śmiało zaryzykować tezę, że żadne postępowanie dotyczące patentu (naruszenie, ustalenie nienaruszania, o wynagrodzenie itp.) nie może, a przynajmniej nie powinno się odbywa się bez udziału przynajmniej jednej opinii biegłego lub innego specjalisty z danej dziedziny. Polskie sądy są sądami, w składzie których zasiadają wyłącznie prawnicy, a nie eksperci (chemicy, fizycy, biotechnolodzy, elektronicy, farmaceuci itp.). Sąd nie musi, a wręcz nie powinien sam dokonywać ocen wykraczających poza jego sferę wiedzy i kompetencji, mimo że – koniec końców – to sąd dysponuje, przy wydawaniu wyroku, prawem do swobodnej (choć nie – dowolnej) oceny dowodów, oceniając wszystkie okoliczności zaistniałe w sprawie, zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem życiowym.
Mając tę wiedzę, powód – inicjując postępowanie sądowe – powinien bardzo dobrze rozważyć, jaką wiedzą dysponuje, jakie dowody posiada, jak też z jakich narzędzi procesowych zamierza skorzystać – a zatem co chce finalnie osiągnąć.
Drogi przedsiębiorco – przystępując do procesu – wysłuchaj proszę rad pełnomocnika; nie jest naszym celem obciążanie cię zbędnymi obowiązkami, a przygotowanie na skomplikowaną i profesjonalną batalię, w której przyjdzie nam zmierzyć się z wyzwaniami, na które powinniśmy się dobrze przygotować.
Rola biegłego w procesie
Nie będzie przesadą powiedzenie, że to od dobrej opinii biegłego, bądź dobrej (rzeczowej i wiarygodnej) opinii „prywatnej” zależy w dużej mierze sukces w procesie. Pomijam, z oczywistych względów, sytuację, w której zarówno strona powodowa, jak też pełnomocnik wiedzą że tak naprawdę naruszenia nie ma, nie było lub już nie ma, lub sami nie mają co do tego przekonania. Dobry proces wymaga niewątpliwie przygotowania na najwyższym poziomie, jak też doświadczenia.
Zdecydowanie, do wykazania naruszenia patentu nie wystarczą: przedstawienie wydruku oferty pozwanego z internetu, przykładowych stron z wybranego katalogu, cennika, reklam produktu (w którym wynalazek miałby być zawarty). Tego rodzaju materiały – i owszem – mogły by mieć zasadnicze znaczenie, ale w procesie o naruszenie znaku towarowego, ale nie patentu. Mając do dyspozycji tego rodzaju dowody można co najwyżej zacząć rozważać przygotowanie powoda do procesu, ale nie porywać się z motyką na słońce, wnosząc pozew do sądu, bo uzupełnienie dowodów na późniejszym etapie może okazać się niemożliwe (spóźnione).
Powtarzamy klientom, niczym mantrę: rzetelny i profesjonalny biegły (a przynajmniej takiej samej wartości profesjonalna opinia lub dwie, uznanych autorytetów) to podstawa procesu. Oczywiście, liczą się wszystkie dowody rzeczowe, nie wspominam tu o próbkach, opisach technologii, czy innych środkach dowodowych (wiedza w tym zakresie to know-how dobrego prawnika), jednak postarajmy się o opinię specjalisty, właściwie dobierając specjalizację. Jeśli takowej nie mamy, przygotujmy DOBRY wniosek dowodowy o dopuszczenie biegłego; powtarzam – dobry (!) – nie zapominając, że biegły nie będzie oceniał z fusów, nie będzie też sam zbierał materiału dowodowego, a jeśli ma się wypowiedzieć – to tylko rzeczowo i na temat. Slaby wniosek dowodowy to – powiem przewrotnie – 50% szans na przegranie procesu.
Bardzo cenimy orzeczenia sądów, z których wybrzmiewa wprost, że: dla stwierdzenia, czy pozwana naruszyła prawa powódki wynikające z patentu jedynym miarodajnym dowodem jest sam produkt i jego ocena w kontekście zastrzeżeń patentowych; nietrafione jest stanowisko powoda, że dla takiej oceny wystarczające jest przedstawienie jedynie katalogu produktu z danymi technicznymi, które ponadto nie muszą literalnie odpowiadać treści zastrzeżeń. Nic dodać, nic ująć, wystarczy zrozumieć i postępowań zgodnie z tym jasnym zaleceniem.
Pamiętajmy: sam wniosek o dopuszczenie biegłego nie wystarczy; każda opinia jest wydawana w oparciu o materiał zgromadzony w sprawie. Biegły nie jest uprawniony do poszukiwania dowodów na poparcie twierdzeń powoda zaprezentowanych w pozwie, ani też do uzupełniania dowodów, tym bardziej – do tworzenia faktów (brrr!). W wielu przemyślanych wyrokach sędziowie (głównie gdy oddalają powództwo) mówią wprost, że sąd nie może poprzestać na zaprzeczonych twierdzeniach powodów, bez zasięgnięcia opinii biegłego. Dotyczy to w szczególności przypadków, w których obie strony składają do akt sprawy dwie skrajnie różne opinie prywatne, z których jedna wykazuje, że do naruszenia doszło, a druga – że wręcz przeciwnie.
Na studiach prawniczych powtarza się studentom w kółko jedną z najważniejszych zasad: ciężar dowodowych udowodnienia faktów spoczywa na tej stronie, która z określonych faktów wywodzi skutki prawne. Strony dostarczają dowodów. Uprawnienie sądu do przeprowadzenia dowodu z urzędu (w celu wykrycia przez sąd prawdy obiektywnej) jest stosowane (na szczęście) wyjątkowo rzadko, i raczej nie w postępowaniach, w których po obu stronach występują przedsiębiorcy. Zważywszy na zasadniczy obowiązek reprezentacji w postępowaniach patentowych przez profesjonalnych pełnomocników, działanie sądu wykraczające poza rolę bezstronnego arbitra praktycznie nie ma i nie powinno mieć miejsca. Zarzuty stron skarżących rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego w oparciu o brak aktywnego działania sądu nie są zatem dobrze widziane przez Sądy Apelacyjne.
Świadek w procesie o naruszenie patentu
Zgodnie z regułami postępowań gospodarczych, dowód z zeznań świadków sąd może dopuścić jedynie wtedy, gdy po wyczerpaniu innych środków dowodowych lub w ich braku pozostały niewyjaśnione fakty istotne dla rozstrzygnięcia sprawy.
Nadal w procesie sadowym przywiązuje się dość dużą rolę do zeznań świadków, lecz należy mieć nadzieję, że rola świadków stopniowo będzie jednak ograniczana, zgodnie z zaleceniami ustawodawcy.
Nie ma wątpliwości, że świadek powoływany jest przez daną stronę zasadniczo wtedy, gdy ta strona ma przekonanie, że świadek będzie zeznawał na jej korzyść. Nie oznacza to absolutnie, że świadkowie nie miewają wiedzy na temat istotnych faktów, niemniej do zeznań świadków należy podchodzić bardzo ostrożnie. Zdecydowanie, zeznanie świadka nigdy nie powinno zastąpić dowodów źródłowych. Pamiętać trzeba, że często, a nawet bardzo często, wiarygodność świadków – nawet tych najbardziej elokwentnych – może budzić istotne zastrzeżenia, a sędziom może być trudno zweryfikować, który świadek mówi prawdę, prezentuje bezstronne fakty, szczególnie, gdy sprawa jest skomplikowana, a patent mocno „specjalistyczny”. Bez wątpienia, sąd powinien uzyskać rzeczowe informacje o sprawie, zeznania świadków nie powinny wyręczać powoda w przedstawieniu sądowi faktów. W wykonaniu świadków zapewnienie takiej wiarygodnej wiedzy o faktach wydaje się z zasady niemożliwe. Życzylibyśmy sobie, żeby sądy faktycznie ograniczały dopuszczanie zeznań ze świadków tylko do takich sytuacji, w których świadek dysponuje wiedzą o faktach rzeczywiście istotnych, niewyjaśnionych innymi dowodami; w innych przypadkach przesłuchanie świadków wydaje się zbędne.
Przesłuchanie strony
Zgodnie z normą art. 299 kpc, „jeżeli po wyczerpaniu środków dowodowych lub w ich braku pozostały niewyjaśnione fakty istotne dla rozstrzygnięcia sprawy, sąd dla wyjaśnienia tych faktów może dopuścić dowód z przesłuchania stron”.
Abstrahując od tego, że strony zawsze, ale to zawsze (bez wyjątku), mają podejście stronnicze i emocjonalne do sprawy (inaczej nie wytaczałyby by procesu, lub nie musiały się obronić przez atakiem), orzecznictwo sądów pokazuje, że rola stron w procesie sądowym jest raczej ograniczona. Przyjmuje się, że samo twierdzenie strony nie jest dowodem. Istotne dla sprawy okoliczności powinny być natomiast udowodnione przez stronę. Można tylko podsumować: i całe szczęście. Sąd to nie miejsce dla barwnych, emocjonalnych opowieści rodem z amerykańskich filmów akcji. Nie przeczę, miło się słucha mądrych i barwnych wypowiedzi niejednokrotnie bardzo doświadczonych członków zarządu, prezesów. Ale, ale …. nie o to chodzi w procesie i ważne, żeby wszyscy tę rzeczywistość jednakowo rozumieli.
Schodząc na ziemię skonkluduję tak, „po prawniczemu”, bo tak trzeba w procesie: „zgodnie z art. 232 kpc, strony zobowiązane są zgłaszać wnioski dowodowe. Strony mają też obowiązek przedstawiać wyjaśnienia co do wszystkich okoliczności sprawy zgodnie z prawdą. Wszelkie uchybienia i brak aktywności obciążają wyłącznie tę stronę, która nie dopełniła ciążącego na niej obowiązku. Tak określone, jasne, zasady, skłaniają do stwierdzenia, że do procesu sądowego należy podejść poważnie, mieć gotowy i przemyślany plan i pomysł na jego realizację. Inicjowanie pozwu z myślą: „a może się uda”, „a może będzie mi sprzyjać sąd” traktuję jako działanie nieprofesjonalne, na szkodę klienta – tego zdecydowanie odradzam.
Helena Gajek – radca prawny, rzecznik patentowy