Wobec mnogości udzielanych przez urzędy patentowe na całym świecie praw wyłącznych, co raz częściej pojawia się pytanie, czy korzystania z części takich praw wobec konkurentów nie można traktować jako nadużycia prawa – jeśli spojrzy się na istotę monopolu. Pytanie to nie dotyczy tylko patentów, ale również znaków towarowych, czy wzorów przemysłowych.
Pozytywna odpowiedź na tak postawione pytanie w konkretnych okolicznościach może przesądzić o wygranej lub przegranej właściciela danego prawa w sprawie sądowej. Jeśli bowiem sąd stwierdzi, że powołanie się na dane prawo wobec innego przedsiębiorcy w konkretnym przypadku nie jest uzasadnione – oddali powództwo. Taka sytuacja nie oznacza, że patent przestaje być prawem wyłącznym skutecznym erga omnes, a jedynie to, że w danej sytuacji sąd uznał, że skorzystanie z prawa (z różnych przyczyn) nie zasługuje na ochronę.
Jak rozumieć korzystanie z danego prawa przeciwko innemu przedsiębiorcy?
Otóż, chodzi zasadniczo o sytuację, w której przykładowo przedsiębiorca X posiada patent i żąda od przedsiębiorcy Y, żeby ten zaniechał (najczęściej) produkcji czy sprzedaży jakiegoś towaru, bowiem ten towar posiada określone cechy, które zostały zastrzeżone patentem zastrzeżonym dla X. Tym samym X rości sobie prawo do bycia jedynym (na terytorium ochrony z patentu), który takie produkty może sprzedawać i czerpać z tego tytuły zyski. Upraszczając: Brak zgody firmy X udzielonej Y na wykorzystanie wynalazku, który Y zastosował w swoim produkcie oznacza, że mamy (co do zasady) do czynienia z działaniem bezprawnym.
Istotą systemu ochrony patentowej jest udzielenie prawa wyłącznego do korzystania
z wynalazku (analogicznie – każdego innego prawa), a przez to umożliwienie czerpania przez uprawnionego z czasowego monopolu. Dzieje się to w zamian za to, że ten zdecydował się ujawnić swój wynalazek w opisie patentowym, a nie musiał – bo mógł zachować tę wiedzę jako swoje know-how, ale wtedy nie dostałby patentu. Coś za coś. Taki wynalazek (jeśli przejdzie procedurę badawczą) uzyska zatem patent na max 20 lat (co do zasady), a po tym okresie, stanie on się „dobrem publicznym”, dostępnym dla każdego zainteresowanego.
Z nieco inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku rejestracji znaków, czy wzorów przemysłowych, bowiem jaki jest znak czy wzór przemysłowy – każdy widzi. Nie ma tu mowy o żadnym kompromisie, czy dylematach typu – ujawnić czy nie ujawnić. Najłatwiej więc instytucję nadużycia prawa zobrazować na przykładzie patentów.
Ideą prawa patentowego jest stymulowanie innowacyjności, przy uwzględnieniu wartości, którym innowacyjność ta ma służyć, ALE – rzeczywistość pokazuje, że nie zawsze mamy faktycznie do czynienia z rozwiązaniem, które:
- na taką ochronę faktycznie zasługuje –w takim przypadku mamy do dyspozycji instrument w postaci postępowania o unieważnienie;
- mimo że jest chronione prawidłowo udzielonym prawem – nie zawsze powinno korzystać z ochrony materialnej.
Skupmy się na przypadku b) – choć i przypadek a) jest wdzięcznym tematem do głębszej refleksji, ale brak tu na nią miejsca.
Istota nadużycia prawa – co mówią przepisy?
W polskim prawie istnieje zasada, w świetle której „nie można czynić ze swojego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego” (art. 5 k.c.). Co to oznacza? A no to, że to sąd ocenia na podstawie dostępnej mu wiedzy, czy w sprawie, w której przyszło mu orzekać, żądania powoda rzeczywiście zasługują na ochronę. W przeciwnym razie, sąd może uznać, że powód działał z naruszeniem zasad współżycia społecznego i oddalić powództwo. Sąd orzeka bowiem zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, oceniając daną sprawę po wszechstronnym rozważeniu wszystkich istotnych okoliczności (faktów), wspartych dowodami przedstawionymi przez strony w trakcie całego procesu. W tym właśnie tkwi siła sądu i mądrej (odważnej) decyzji.
Mając na uwadze istniejące przepisy, jak też nauczeni doświadczeniem, stoimy na stanowisku, że sądy polskie mają pełne kompetencje do uznawania, że są sytuacje, w których domaganie się przez przedsiębiorców ochrony przed (rzekomo) nielegalnym działaniem nie jest działaniem mieszczącym się w granicach prawa. Każdą tego rodzaju sytuację należy oceniać z dużą dozą ostrożności. Nie zawsze bowiem uzasadnienie żądań wskazanych przez powodów w pozwie (nierzadko ponad 50 stron dokumentu) faktycznie koresponduje z siłą argumentów.
Prawda jest tak, że żądania właścicieli praw własności przemysłowej często koncentrują się na tym, że skoro ich prawa maja charakter „bezwzględny”, a ustawodawca dał im to prawo, to mogą oni eliminować z rynku wszystkich i wszystko, co tylko pojawi się na ich „radarach”. Tak natomiast być nie powinno. Każda sytuacja jest inna i powinna podlegać ocenie.
Jak można ocenić czy mamy do czynienia z nadużyciem prawa?
Wyjaśniając istotę nadużycia patentu wskazuje się, że chodzi o takie zachowanie, które nie służy wykonywaniu prawa, a w danych okolicznościach wywołuje skutki sprzeczne ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem takiego prawa. Brzmi dość zawile, ale chodzi tak naprawdę często o ocenę, czy mimo, że dane prawo formalnie istnieje, pozwany ma prawo bronić się przed jego wykorzystaniem przeciwko niemu. Zdarza się (i to nie rzadko), że chronione rozwiązanie nie było (w dniu zgłoszenia) nowe, nie miało indywidualnego charakteru, bądź czy z innych względów nie zasługiwało na ochronę.
Rażącym przypadkiem nadużycia prawa jest działanie w złej wierze. Najczęściej widać to w sytuacji korzystania z prawa do znaku towarowego, który został zgłoszony do ochrony przez jednego z byłych wspólników spółki, bo przepisy umowy spółki nie regulowały tej istotnej kwestii.
Zdarza się też, że dany znak jest znakiem o charakterze opisowym, a powód próbuje zakazać np. sprzedaży jakiegoś produktu oznaczonego takim znakiem, mimo że inni przedsiębiorcy mają prawo do posługiwania się takim oznaczeniem. Widać to szczególnie w przypadkach znaków towarowych, które np. informują wyłącznie o cechach, właściwościach, czy przeznaczeniu towaru. Takie oznaczenia nie identyfikują żadnego konkretnego przedsiębiorcy, nie pełnią zatem podstawowej funkcji znaku towarowego.
W przypadku patentu, z nadużyciem możemy mieć z kolei do czynienia wtedy, gdy podejmowane są działania mające na celu nieuzasadnione rozszerzenie zakresu czasowego lub przedmiotowego patentu, tj. ponad uzasadnioną i rozsądną potrzebę, głównie po to, żeby zablokować konkurencyjne produkty przed ich wejściem na rynek.
Nowe możliwości – ocena prawdopodobieństwa unieważnienia prawa
Na koniec, warto wspomnieć, że polski ustawodawca zauważył dużą dysproporcję stron w sporach sądowych oraz potencjalnie znaczne dolegliwości pozwanych w sytuacji udzielenia przez sąd zabezpieczenia roszczeń powodów na czas trwania procesu.
Chodzi tu o sytuację, w której właściciel danego prawa używa największych „dział”, inicjując postępowanie o zabezpieczenie roszczeń, często przed wniesieniem pozwu, licząc na to, że sąd nakaże np. zajęcie produktów, w których taki uprawniony postrzega naruszenia. Dzieje się to często również bez wysłuchania drugiej strony – pozwanego. Takie zabezpieczenie potrafi wykluczyć z obrotu w określonym zakresie przedsiębiorcę (któremu postawiono zarzut naruszenia prawa) na lata! Bywa różnie – czasem takie zabezpieczenie służy temu, żeby zaprzestać ewidentnie nielegalnej działalności i powstrzymać rozmiar szkód, ale czasem jest to po prostu gra rynkowa, nierzadko będąca właśnie efektem nadużycia prawa.
Obowiązujące od 2023 roku przepisy nakazują sądowi by ten, analizując wniosek o zabezpieczenie roszczeń uprawnionego, w ramach oceny, czy uprawdopodobniono roszczenie, rozważył prawdopodobieństwo unieważnienia prawa wyłącznego wszczętego
w innym postępowaniu. W przypadku zatem, w którym firma, względem której skierowano taki wniosek broni się, podejmując przed Urzędem Patentowym RP (lub innym organem) postępowanie o unieważnienie danego prawa, sąd ma obowiązek zbadać i ustalić, czy istnieje prawdopodobieństwo unieważnienia danego prawa, a jeśli oceni takie prawdopodobieństwo jako wysokie – powinien oddalić wniosek o zabezpieczenie, wskazując na brak interesu prawnego uprawnionego do uzyskania zabezpieczenia. To bardzo silny instrument i bardzo wymagający dla sędziego, który nie zawsze ma pełną wiedzę dotyczącą (w szczególności) „mocy” wynalazku, na który został udzielony patent. To jednak wyraz dbałości o zachowanie równowagi dwóch stron w procesie po to, by nie dochodziło do nadużywania praw tylko dlatego, że powód teoretycznie ma do tego prawo.
Nasz nieustający apel do sądów stających nierzadko przed wyzwaniami w trudnych sprawach patentowych – o rozsądek i odwagę ponad wszystko!
Helena Gajek
radca prawny, rzecznik patentowy